Przejdź do głównej zawartości

Pozostałość po wsi, której już nie ma.

 

Może monotematyczna jestem, ale znowu o Podkarpaciu będę pisać. Zakochałam się w tym regionie
a jak mawiała moja babcia miłość  jest gorsza niż sraczka. I coś w tym jest, bo nie dość, że uczucie nie przechodzi to jeszcze się pogłębia. 

Dziś chcę Wam pokazać piękną cerkiew, którą wybudowano w 1791r. Stoi dumnie na wzgórzu
w miejscowości Smolnik. Otacza ją cmentarz a wokół rozciąga się widok jak z obrazka.
Zwłaszcza w promieniach zachodzącego słońca. Cerkiew, jak na tego typu świątynię przystało, służyła ludności wyznania prawosławnego. Jej patronem był wówczas Michał Archanioł.
Niestety czasy wojenne i powojenne wiele zmieniły. Między innymi to, że w 1945r wieś została częścią Związku Radzieckiego. W wyniku regulacji granic w 1951r Smolnik wrócił do Polski, jednak ludność zamieszkującą te tereny przesiedlono na tereny obecnej Ukrainy.
Stopniowo zabudowania, wchodzące w skład miejscowości rozebrano a po wsi została jedynie cerkiew, która została przejęta przez PGR. Stanowiła wówczas miejsce, gdzie składowano siano.
Na całe szczęście w 1969r świątynia została wpisana na listę zabytków, co uchroniło ją przed dewastacją
i umożliwiło wykonanie remontu z kasy państwowej. Nieco później, bo w 1974r cerkiew oficjalnie została przemianowana na kościół pw. Najświętszej Marii Panny.
Od 2013r budynek jest wpisany na listę UNESCO. 

Niestety cerkiew była nieczynna. Próbowaliśmy zajrzeć przez jakąś dziurkę od klucza chociaż, ale niestety niczego takiego nie znaleźliśmy. Nie dane nam było więc zobaczyć polichromii, zdobiących wnętrze świątyni. 
Ale jak mówią, co się odwlecze, to się potroi, więc nie porzucam nadziei. :)


Nasyciwszy swoje oczy pięknem, ruszyliśmy w drogę powrotną. I tu czekała na nas niespodzianka
w postaci koni, pasących się na łące w blasku chylącego się za horyzont słońca.
I kiedyśmy tak stali, urzeczeni widokiem, z drugiej strony pojawiło się stado kóz, które dosłownie
się o nas ocierały. Cóż powiedzieć? Piękne to było. I takie nieziemskie trochę. Myślę, że niebawem tu wrócimy, żeby po raz kolejny mieć możliwość obcowania z takimi cudami. :)








Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kontrowersyjny Ogród Niewiniątek

Kilkanaście lat temu zaczęły się masowe wyjazdy Polaków za granicę  w celach zarobkowych.  Na tej sytuacji mocno cierpiały rodziny a najbardziej dzieci, które musiały znosić rozłąkę z rodzicami. To zainspirowało artystę - Sylwestra Ambroziaka do stworzenia instalacji poświęconej Eurosierotom. Składa się ona z 22 rzeźb wykonanych z żywicy epoksydowej i można ją zobaczyć w dzielnicy Katowic - Szopienicach. Część instalacji znajduje się na terenie Browaru Mokrskich przy ul. Bednorza a część na trawniku przed nim.  Pomimo tego, iż rzeźby pojawiły się już w 2015 r, do dziś wzbudzają spore kontrowersje. Jedni widzą w nich zdeformowane dzieci, inni przybyszy z obcej galaktyki. I chyba nie ma osoby, która przeszłaby obok nich obojętnie. Mnie się podobają, ale jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje. 😉

Pola naftowe, jaskinie i foki, czyli nareszcie w Bułgarii

  Wjeżdżając do Bułgarii liczyliśmy się z tym, że trzeba przejść przez kontrolę graniczną. Ale nie takiej się  spodziewaliśmy. Podszedł pan, sprawdził dokumenty i poszedł. Nikomu nic nie mówiąc. I tak siedzieliśmy w tym aucie jak dwa ciołki. Czy to już? Zastanawialiśmy się nie mając kogo zapytać, bo jak okiem sięgnąć nie było żywego ducha. No może poza kierowcami tirów, którzy stali karnie tuż przy drodze. Postanowiliśmy się ruszyć, bo co tak będziemy sami stać. Jakby co, to nas zatrzymają, nie? Ale nie zatrzymali. I tym to sposobem znaleźliśmy się w kraju, który był celem naszego wyjazdu. Jechaliśmy drogami, które przypominały  nasze wojewódzkie. I kiedy coraz rzadziej pojawiały się zabudowania, zaczęliśmy się rozglądać za jakimś miejscem na nocleg. Co rusz od głównej drogi odchodziły ścieżki prowadzące ku morzu. Przecinały one olbrzymie trawiaste pola na których gdzieś na horyzoncie majaczyły wiatraki. Zdecydowaliśmy się wjechać w jedną z takich bocznych dróg i tym same...

Pałac Sybilli czyli śląski Windsor

  Szczodre to niewielka miejscowość niedaleko Wrocławia. Zajrzeliśmy tam na początku roku, bo znalazłam gdzieś informacje, że jest tam stary, poniemiecki cmentarz. Ło panie... cmentarz? Toż pojechać tam natentychmiast trzeba! Jako, że u mnie chcieć to móc, już za chwilę byliśmy na miejscu.  Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że na terenie cmentarza był kiedyś teatr, który następnie zlikwidowano, postawiono kaplicę z przepięknym marmurowym ołtarzem a teren przyległy przeznaczono na pochówki. Pozwiedzałam nekropolię, która dosłownie tonie w zieleni, spod której wychylają się nieśmiało pojedyncze mogiły. Nad całością góruje mauzoleum, które wielokrotnie było bezczeszczone. Zapewne "poszukiwacze skarbów" uznali, że w tak okazałym grobowcu musi być pochowany ktoś ważny i bogaty, więc warto zajrzeć do środka. Bliżej drogi odnaleźć można kilka nowszych grobów, tzn powojennych na których widać ślady nieco bardziej już współczesne, czyli znicze. A przypominam, że to nie listopad. :)  Z...