Pewnej słonecznej niedzieli postanowiliśmy zrobić coś szalonego i zdobyć jakiś szczyt.
Padło na Jańską Górę, która mierzy sobie jakieś 252m! To nie byle co, trza się do takiej podróży odpowiednio przygotować. Zarówno psychicznie jak i fizycznie. Chcieliśmy bowiem wejść na nią bez żadnych obozów przejściowych i bez tlenu. Wiem, wiem... to szaleństwo niesłychane, jednak czasem trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu i dać się ponieść fantazji. ;)
Samochód zostawiliśmy gdzieś we wsi i podążyliśmy przed siebie. Muszę przyznać, że droga jest bardzo malownicza i pomimo tego, że nie zdążyło się jeszcze zazielenić, można się w tym miejscu zakochać. Może dlatego, że widać było stąd Ślężę. To góra do której mam sentyment, bowiem od jakichś 8 lat mam obiecane wejście tam. Ale ponoć chłop jak coś obieca, to słowa dotrzymuje.
I nie trzeba mu przypominać co pół roku. Ja to sobie nawet myślę, że jak już ten dzień nastąpi,
to jakieś cuda się mogą wydarzyć przy okazji. Więc cierpliwie czekam i póki co z każdej strony się przyglądam tej magicznej górze.
Po drodze między krzakami wypatrzyliśmy pałac. Poprzyglądaliśmy się z daleka
i poszliśmy dalej. I tak szliśmy i szliśmy aż w końcu zatrzymałam się i spojrzałam za siebie.
To, co zobaczyłam spowodowało, że aż zakrzyknęłam z wrażenia.
- ty wiesz, że zachowałaś się jak prawdziwa Polka
- że co?
- no tak... Anglik na ten przykład by powiedział beautiful czy też wonderful. A ty po prostu ja pier***e
No cóż... pochodzenia się nie wyprę. ;)
Poszliśmy na obchód góry. I w środku niczego pojawiła się wieża, która wyglądała, jakby się zerwała z jakiegoś zamku i postanowiła samotnie stanąć w lesie.
To najstarsza na świecie wieża Bismarcka, których początkowo było 240 na czterech kontynentach! Oczywiście do dziś wszystkie nie przetrwały - szacuje się, że jest ich obecnie ok. 170.
Wieża, którą odwiedziliśmy została postawiona w 1869r i początkowo w jej obrębie kwitło życie towarzyskie. Teraz też kwitnie, tyle tylko, że zgoła inne.
Zamiast orkiestry usłyszeć można rapsy czy też inny gatunek muzyczny a trunki leją się strumieniami, co widać po butelkach pałętających się w pobliżu.
O samej wieży krąży wiele legend. Ponoć w jej wnętrzu zostały ukryte skarby, których pod koniec
II WŚ strzegł Wehrmacht. Pomimo, iż oglądaliśmy ją z każdej strony, skarbu nie znaleźliśmy. Uważam, że skarbem jest sama wieża, bo wygląda naprawdę zjawiskowo.
W drodze powrotnej zajechaliśmy oczywiście do pałacu, który podziwialiśmy z daleka.
Znajduje się on we wsi Piotrówek i w zasadzie można tam dojść polną drogą wprost z Jańskiej Góry, ale na to wpadliśmy trochę za późno.
Pałac został zbudowany w 1860r w stylu klasycystycznym i pomimo, iż od lat popada w ruinę nadal robi wrażenie. Nie ma problemu z dostaniem się do środka, jednak jest na tyle zrujnowany,
że postanowiliśmy pooglądać go z bezpiecznej odległości. Sama siebie nie podejrzewałam o taką odpowiedzialność, ale lata doświadczeń chyba robią swoje. ;)
ps. Wrzucam tu zdjęcie jakiegoś narzędzia rolniczego, znalezionego przy pałacu.
Czy ktoś wie, co to? Bom ciekawa moc. ;)
Komentarze
Prześlij komentarz