Co można robić, kiedy pada deszcz? Pewnie mnóstwo rzeczy, ale ja pewnego pochmurnego dnia wpadłam na pomysł, że pójdę się powłóczyć po Wrocławiu.
I tak oto dotarłam na Nadodrze w miejsce magiczne, bo na zwyczajnym podwórku odnalazłam cuda. To nie tak, że trafiłam tam przez przypadek, co to, to nie... Już wcześniej słyszałam o tym miejscu i nawet widziałam zdjęcia. Ale co innego oglądać w internecie a co innego w rzeczywistości.
Czego tam nie ma... Są grafiki, jest ceramika, są też znane wszystkim dzieła, widziane w inny sposób.
Cały "niemural" zajmuje powierzchnię 1200 m2 i został wykonany przez mieszkańców we współpracy z Ośrodkiem Kulturalnej Animacji Podwórkowej. Całość, a przynajmniej to, co udało mi się zobaczyć, robi niesamowite wrażenie. Nie dotarłam wszędzie, bo deszcz się coraz bardziej rozkręcał i jeszcze chwila i mogłabym za nadbagaż nie zostać wpuszczona do autobusu.
Spotkałam jednak jednego z autorów tego niesamowitego dzieła. Zapozował mi na tle malunku
z własną podobizną i opowiedział historię powstania niemurala. Mówił, że kiedyś wszyscy,
jak to w piosence znali się tylko z widzenia, jednak sztuka ich połączyła. I, że większość mieszkańców okolicznych podwórek od lat 7 do 70 brało udział w procesie tworzenia.
Ludzie odkrywali w sobie talenty o jakie wcześniej się nie posądzali. Nagle okazywało się,
że człowiek, który nigdy nie interesował się sztuką wytwarza piękną ceramikę czy znakomicie łączy kolory.
Ponoć nadodrzańskie podwórka są odwiedzane częściej niż "Panorama Racławicka".
Zwłaszcza latem. I szczerze mówiąc nie jestem tym zadziwiona, bo pierwszy raz w życiu widziałam inicjatywę na taką skalę. Ludzie chętnie pozowali do obrazów, zapisywali swoje wiersze i dzielili swoim wnętrzem. I naprawdę widać, że całość jest wykonana nie z przymusu a z serca.
Komentarze
Prześlij komentarz