Ostatnio zastanawiałam się, co najbardziej lubię w tym naszym podróżowaniu. Bo, że widoki, natura i nieoczywiste miejsca to wiadomo. Ale najbardziej chyba cenię sobie to, że nie wszystko jesteśmy w stanie zaplanować i nigdy nie wiemy, gdzie będziemy spać. Bywają sytuacje, kiedy nam się wydaje, że rozbijemy się w jakiejś fajnej okolicy a po przyjeździe okazuje się, że nie zawsze wyobrażenia pokrywają się z rzeczywistością. I trza jechać dalej. Tak właśnie było, kiedyśmy szukali noclegu po oglądaniu Buzłudży. Niestety miejsce, które sobie wcześniej upatrzyliśmy niekoniecznie nadawało się do rozbijania namiotu. Wszędzie były chaszcze. Co tam chaszcze - chaszczory to były! Ogromne takie, że moglibyśmy się tam schować i do Wielkanocy niezauważeni siedzieć. Do tego co chwila pojawiał się jakiś ludź, więc uznaliśmy, że jednak potrzebujemy więcej prywatności i ulotniliśmy się stamtąd natentychmiast. W sumie wyszło nam to na dobre, bo znaleźliśmy teren idealny. Nie ...